Znasz ten stan, kiedy w Twoim życiu jest wszystko ok, masz wszystko, czego Ci potrzeba, ale wciąż jesteś atakowany propozycjami, żeby coś zmienić? Ciągle ktoś podsuwa Ci – jak na ilustracji do dzisiejszego artykułu – piękne, pomarańczowe marcheweczki, sugerując, że są one dokładnie tym, czego Ci brakuje? Między nami mówiąc, marchewka, której nie potrzebujesz, jest zbędna, jak śliczna by nie była. A jednak osoba, która ją proponuje, jest taka interesująca, kolorowa, odnosi sukcesy, więc może to z Tobą jest coś nie tak? Może z marchewką życie stanie się piękniejsze? Bo przecież kto by odmówił takiej pięknej marchewki! I ani się obejrzysz, a lądujesz z koszykiem marchewek, których ani nie potrzebujesz, ani nawet nie chciałeś.
Masz dość takich sytuacji? Ja w tej sprawie.
Sztuka umiaru
No więc, co począć? co zrobić, żeby nie dać sobie wmówić nieistniejących potrzeb, albo chociaż podjąć próbę odzyskania kontroli? Oto 5 najważniejszych rzeczy, które możesz zrobić, aby doskonalić sztukę umiaru:
Wszystko jest ok
Różnie można nazwać ten stan: analiza transakcyjna nazywa to podejściem „jestem ok”, gdzie indziej mowa o poczuciu własnej wartości, zakotwiczeniu czy ugruntowaniu. Jakby tego nie nazwać, chodzi o stan, w którym nie czujesz niepokoju, że czegoś Ci brakuje i przymusu podjęcia działania, żeby uzupełnić ten (wyimaginowany) brak. Jeśli czujesz się niepewnie i przez to starasz się wciąż siebie udoskonalać, licząc, że nowe przedmioty pomogą Ci nabrać pewności siebie, sugeruję raczej popracować nad samooceną. Może zechcesz zacząć od namysłu nad priorytetami i wartościami, którymi się w życiu kierujesz.
Kontakt z rzeczywistością
Włączenie pragmatyzmu i sprawdzanie, jak wyobrażenia mają się do rzeczywistości. Jeśli czytam 80 książek rocznie, czy dam radę przeczytać wszystkie ciekawe nowości, skoro i tak już mam stosik lektur do przeczytania (i nie byłam w stanie przebić się przez niego przez ostatnie pół roku)? Skoro mogę wygospodarować dla siebie pół godziny dziennie, czy realne jest zapisanie się na fitness, który odbywa się po godzinie cztery razy w tygodniu (a jeszcze muszę dojechać na zajęcia)? Tak zwane spojrzenie prawdzie w oczy jest doświadczeniem bolesnym, ale ustawiającym sprawy we właściwej perspektywie. Zapewne z uwagi na to, jak boli ten zabieg, nie cieszy się on dużą popularnością.
Cóż, kochamy się oszukiwać i bardzo dobrze, bo jest to nam potrzebne do podtrzymania dobrego zdania na własny temat (zobacz, jak o zniekształceniach poznawczych opowiada Marshall Sheperd w wystąpieniu TED albo sięgij po książkę „Złudzenia, które pozwalają żyć”, jeśli Cię interesuje ten temat). Więc pielęgnuj złudzenia, jeśli chcesz, tylko z umiarem!
Odpowiednie otoczenie
Nie stwarzaj okazji, w których możesz dać sobie wmówić nieistniejące potrzeby. Praca za barem jest słabym pomysłem dla alkoholika walczącego o trzeźwość, a osoba mająca problem ze słodyczami raczej nie powinna zatrudniać się w cukierni. Więc jeśli masz skłonność zahaczać się na jakieś bodźce, stwórz takie warunki, żeby nie mieć z nimi styczności. W grę wchodzi odinstalowanie aplikacji portali społecznościowych, zawieszenie wizyt w centrach handlowych, wypisanie się z newsletterów sieci odzieżowych, rezygnacja z przeglądania inspiracji w zakresie stylu życia (i atrakcyjnych nowych rzeczy, które można by kupić).
Nawyk myślenia
I na koniec mój ulubiony i najważniejszy element: nawyk myślenia. To właśnie krytyczne myślenie działa pozwala kwestionować wiele – zdawałoby się, oczywistych – wytycznych w zakresie tego, jak powinno wyglądać życie. Ćwicz myślenie!