Po wielu próbach wcielenia w życie skomplikowanych systemów planowania doszłam do wniosku, że moje problemy rozwiąże minimalizm w planowaniu. W codziennym działaniu staram się skupiać na rzeczach najważniejszych. Znam i stosuję zasadę wpisywania w plan w pierwszej kolejności priorytetów, o której mówi Stephen Covey w klasycznych już „7 nawykach skutecznego działania”- film o tym, jak to działa, możesz zobaczyć poniżej. https://www.youtube.com/watch?v=zV3gMTOEWt8&ab_channel=FranklinCovey
Długo zastanawiałam się, czemu tak trudno jest mi wcielić w życie zasadę umieszczania w planie „dużych kamieni”. Oto moje wnioski.
Konieczność bycia zajętym
Po pierwsze, nie pasuje mi w tej metodzie założenie, że trzeba być zajętym i każdą minutę spędzać produktywnie. To założenie stoi w sprzeczności z byciem uważnym na tu i teraz i życiem w myśl założeń sztuki slow life. Życie w ciągłym działaniu wydaje mi się szalenie wyczerpujące, pełne niczym nieuzasadnionej presji i bazujące na fałszywym założeniu, że życie produktywne jest lepsze.
Tak wiele ról, tak mało czasu
Po drugie, system „dużych kamieni” Coveya proponuje – jak dla mnie – zbyt wiele kontekstów. W książce Covey proponuje ustalenie najważniejszych ról życiowych i dla każdej z nich określanie do trzech najważniejszych celów w każdym tygodniu. W przykładzie podaje swoich siedem najważniejszych ról i dziewiętnaście najważniejszych zadań na dany tydzień. Dziewiętnaście! Może jestem sprawna inaczej w planowaniu, ale w żaden sposób nie byłabym w stanie umieścić tylu ważnych celów w każdym tygodniu życia, jakie prowadzę. Jestem w stanie zrealizować trzy, cztery rzeczy w każdym tygodniu i to by było na tyle, dla dziewiętnastu musiałabym zrezygnować ze spania (próbowałam: po dwóch dniach robi się ciężko).
Oblężona twierdza
Po trzecie, ta metoda w niewystarczający sposób, moim zdaniem, podkreśla, jak wiele energii trzeba włożyć w obronę priorytetów. Staram się planować rzeczy naprawdę dla mnie ważne z dużym wyprzedzeniem. Blokuję czas w kalendarzu. Następnie muszę tylko odmówić trzystu piędziesięciu osobom, które koniecznie muszą załatwić ze mną niecierpiące zwłoki tematy właśnie w czasie, który zablokowałam i już mogę się zająć tym najważniejszym zadaniem! Jakby to dobrze podliczyć, obrona planu pewnie zajmuje mi tyle samo czasu, ile wynosi blok czasowy, którego bronię… To właśnie z tego powodu swoje najbardziej kluczowe, osobiste zadania przeniosłam na wczesne poranki (o czym pisałam we wpisie o nawykach) no, ale wcześniej już wstawać nie dam rady.
Po fiasku moich wysiłków wdrożenia metody „dużych kamieni” skupiłam się więc na upraszczaniu i to pomogło mi znaleźć wiele rozwiązań, które pomagają mi w dobrym planowaniu.
Minimalizm w planowaniu
Bardzo lubię powielaną w tysiącach artykułów anegdotę skopiowaną od Georga McKeowna o tym, że kiedyś priorytet miał liczbę pojedynczą, bo mogła istnieć tylko jedna najważniejsza rzecz, a myślenie, że może być tych priorytetów wiele, jest błędem i znakiem współczesności. Doskonale ilustruje ona minimalizm w planowaniu – priorytet, nie priorytety!
Jeśli chcesz spróbować, zobacz, czy będzie Ci pasować któraś z poniższych metod.
Zasady esencjalisty
Zasady te zostały opisane przez Georga McKeowna w świetnej książce „Esencjalista”. Sprowadzają się one do kilku najważniejszych:
- Wybierz 10% rzeczy, które są najważniejsze i przestań zajmować się pozostałymi 90%
- Stwórz rutynę, która pomoże Ci skupić się tylko na rzeczach istotnych
- Doskonal sztukę odmawiania – będzie Ci potrzebna
- Ciesz się z małych postępów, one prowadzą do dużych osiągnięć
Zasada 25/5
To podobno zasada, którą rekomendował swoim współpracownikom Warren Buffett. Podoba mi się to, jak w prosty i dowcipny sposób pozwala ustalić, co jest najważniejsze.
- Spisz listę 25 najważniejszych rzeczy, które chcesz zrobić
- Wybierz 5 najważniejszych
- Resztę skreśl i zajmij się tylko tymi, które wybrałeś
Formuła Warrena Buffetta
Bardzo lubię maksymy Warrena Buffetta i zasady, którymi on się kieruje. W ustalaniu najważniejszych celów w życiu pomaga mi więc jego formuła:
Kluczem do sukcesu jest kłaść się codziennie do łóżka trochę mądrzejszym.
Przyswojenie tej formuły pozwala na elastyczność i pomaga mi w codziennym zastanawianiu się, czym powinnam się zająć. Jednocześnie przypomina mi o kluczowym nawyku – myślenia i refleksji, bez którego nie następuje proces uczenia się (była o tym mowa we wpisie o minimalizmie w rozwoju osobistym).
Wpis ilustruje fragment obrazu Pierra Renoir „Akrobatki w cyrku Fernando”, Art Institute of Chicago. Żonglowanie znane jest od starożytności jako sztuczka wykonywana dla rozrywki. Zdaje się, że dopiero od niedawna tej umiejętności zaczęto wymagać również w planowaniu…