fbpx

Tematem wpisu jest porządek w domu, ale pomysł na tytuł przyszedł mi do głowy podczas oglądania filmu „Książę w Nowym Jorku”. Akcja filmu toczy się w końcówce lat 80, czyli w momencie, kiedy miasto było nękane problemem przestępczości, brudu i zaniedbania. W jednej ze scen bohaterowie wchodzą do wagonu metra, który jest brudny i pokryty grafitti. Nowojorskie metro w tym czasie było bardzo niebezpiecznym miejscem, jedna z linii zyskała nawet nazwę „Mugger’s Express”, czyli „Linia Złodziejaszków”.

W tym czasie pojawiła się „teoria wybitych szyb”. Zakłada ona, że widoczne oznaki dewastacji informują, iż łamanie zasad jest tolerowane, a takie przyzwolenie prowadzi do eskalacji przestępczości. Na podstawie teorii wybitych szyb policja nowojorska wdrożyła zasadę zerowej toleracji do – nawet drobnych – wykroczeń. Miasto natomiast zaczęło walczyć z przejawami dewastacji, takimi, jak wybite szyby w oknach czy grafitii.

Teoria stosiku

Myślę, że teorię wybitych szyb można zastosować do utrzymania porządku w domu. Można ją nazwać na przykład „teorią stosiku”. Chodzi w niej o to, że jeśli dopuścisz to tego, żeby w jakimś miejscu utworzył się stosik, to zaraz nastąpi eskalacja bałaganu. Wiesz, o co mi chodzi. Wchodzę do domu, rzucam listy na stosik papierów, kurtkę na stosik kurtek, buty dorzucam do stosiku butów. W kuchni mam stosik brudnych naczyń, w łazience stosik prania, które wyschło, ale nie chciało mi się go schować do szafy… I tak dalej, powiedzmy, że nie jestem ciężkim przypadkiem klamotozy i nie mam garażu i piwnicy zawalonych pudłami (to już raczej będzie stos, nie stosik) z nie-wiadomo-czym, ale nawet w przeciętnym mieszkaniu zwykle znajdzie się jakiś stosik.

Niezależnie, kto z domowników rozpoczął jego formowanie, przyzwolenie na to, aby stosik trwał i rósł sprawia, że ustala się nowa norma zachowania: „rzucanie na stosik jest ok!” a kilka dni później nie możemy się odgrzebać z bałaganu.

Cóż więc począć? Jeśli chcesz mieć porządek w domu, to raczej zwalczać w zarodku! A żeby poszło w miarę łatwo, poniżej podaję trzy skuteczne sposoby na wytępienie stosików.

Im mniej rzeczy, tym trudniej o stosik

Łatwiej zrobić bałagan dwudziestoma swetrami, niż dwoma, więc jednym z kluczowych sposobów na porządek w domu jest posiadanie mniejszej ilości rzeczy. O ograniczaniu nadmiaru już pisałam, możesz zredukować ilość rzeczy na wiele sposobów, na przykład codziennie oddając jedną rzecz więcej (pierwszego dnia jedną rzecz, drugiego dwie trzeciego trzy itd). Możesz skorzystać z Wyzwań Minimalistki. Możesz urządzić Packing Party: spakować wszystko do pudeł i wyciągać rzeczy naprawdę potrzebne przez 30 czy 60 dni, a resztę oddać czy sprzedać.

Jakikolwiek sposób zastosujesz, uważaj na pułapkę: musisz zrobić też porządki w głowie, żeby bezwiednie nie zapełnić uwolnionej przestrzeni nowymi przedmiotami. Co z tego, że opróżnisz szafę, jeśli będzie to okazja do udania się na zakupy?

Miejsce na wszystko

Jedną z przyczyn formowania się stosiku jest to, że rzeczy, które na nim lądują, nie mają wyznaczonego miejsca. Albo, że miejsce to jest niewygodne i nieporęczne na tyle, że łatwiej jest po prostu rzucić przedmiot na stosik. Proponuję analizę Twoich stosików pod tym kątem. Wyznaczenie poręcznych miejsc na przedmioty ułatwia odkładanie wszystkiego na miejsce!

Wszystko na miejscu

To najbardziej żmudna część, ale niezbędna, aby rozprawić się ze stosikami. Zero tolerancji. Żadnego „zaraz”, „później”, żadnego „bo ja nie jestem typem, który potrafi odkładać na miejsce”. Poziom komplikacji sprawy rośnie z ilością domowników. Tu najlepiej działa umówienie się na zasady, które dla wszystkich są do zaakceptowania. A potem odwoływanie się do tych zasad. I zadawanie pytania, czy domownicy coś chcą Ci zakomunikować nieprzestrzeganiem tego, na co się umówiliście Jestem zwolenniczką ustalenia zasad obejmujących tylko części wspólne domu i pozostawienie osobistych obszarów, które każdy sobie ogarnia (lub nie) sam.

Stosik pod kontrolą

Wyznaczenie miejsca na stosik to sposób na trzymanie spraw pod (względną) kontrolą. Chodzi tu o taką sytuację, gdzie nie odkładam rzeczy na miejsce od razu, ale rzucam je w wyznaczone miejsce i kiedy to się zapełni, wtedy następuje segregacja. Na przykład, w korytarzu ustawiam pudełko na pocztę, które przeglądam raz w tygodniu czy ustawiam kosz na wysuszone pranie, które składane jest i chowane do szafy co kilka dni. Sposób ten może działać pod warunkiem, że rzeczywiście co kilka dni odbywa się segregacja, jeśli jest z tym problem, nie polecam